Ecoprobono w telewizji wPolsce.pl na temat protestu Greenpeace na gmachu Ministerstwa Środowiska

Materiał dotyczy protestu Greenpeace na dachu Ministerstwa Środowiska. Redaktor Aleksandra Jakubowska pyta dr. Grzegorza Chociana Prezesa Fundacji Ecoprobono i Ewę Zajączkowską-Hernik, swiatrolnika.info, czy państwo jest bezsilne?

Spór o puszczę białowieską w trybunale sprawiedliwości UE – to europejski wymiar ekologizmu

W dniu 11 września 2017 w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luxemburgu uczestniczyłem w wysłuchaniu stron w związku z decyzją tej instytucji o nakazie wstrzymania wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Stroną skarżącą Rzeczpospolitą Polską była Komisja Europejska.

Zdaniem Komisji Europejskiej i jej doradców m in. znanego „zielonego” działacza dr Przemysława Chylareckiego z instytucji państwowej – Polskiej Akademii Nauk, Minister Środowiska i leśnicy złamali prawo tj. zakaz TSUE dotyczący wycinki drzew. Natomiast Minister Środowiska prof. Jan Szyszko konsekwentnie przypominał, że zakaz nie był bezwarunkowy i Polska go nie naruszyła, gdyż wycinane były tylko te drzewa, które zagrażały bezpieczeństwu publicznemu, a na to Trybunał zezwalał. Sprawa bezpieczeństwa nie była tylko wybiegiem formalnym. Towarzyszący polskiej delegacji Generalny Dyrektor Lasów Państwowych – Pan dr Konrad Tomaszewski przedstawił konkretną liczbę ofiar śmiertelnych w Polsce, w tym na terenie Puszczy Białowieskiej, które zginęły w lasach publicznych z powodu przewrócenia lub złamania suchych drzew.

Dotychczas w europejskim systemie sprawiedliwości Trybunał jawił mi się jako „Olimp” powagi i tejże sprawiedliwości, ponad którym może być tylko Sąd Ostateczny. Miejsce, w którym można było się spodziewać najwyższych standardów, refleksji i obiektywnej oceny dowodów. Instytucję, gdzie idąc śladem cytatu z „Roku 1984” Georgea Orwella „Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery”. Niestety, dzień 11 września 2017 roku zapisał się w historii Trybunału brzydkimi zgłoskami, które raczej można opisać innym cytatem mistrza Orwella z „Roku 1984”: „Wolność to niewola. Ignorancja to siła”. Cóż, Komisja Europejska wypełniła treścią przewidywania Orwella. Pełnomocniczka Komisji Europejskiej Pani Katarzyna Hermann wyraźnie chciała doprowadzić do ukarania Polski, wszystko jedno jak, byle w świat poszła informacja o ukaraniu złego Ministra i zbuntowanego kraju – Polski. Tymczasem to Pani Hermann nie rozumiała przedmiotu zagadnienia, podstawy prawnej i faktycznej. Nie rozumiała potrzeby powszechnego bezpieczeństwa mieszkańców Regionu Puszczy Białowieskiej. Myliła podstawowe fakty biologiczne, terminologię gatunków, ekologię ekosystemów świerkowych czy fenologię kornika drukarza. Pomijała dowody materialne strony Polskiej, nawet zobowiązania traktatowe nakazujące Polsce chronić przedmioty i cele Natura 2000 takie, jakie zostały ustanowione i wdrożone wraz z wejściem do Unii Europejskiej, a nie te, które dopiero ostatnio zrodziły się w głowach ekologistów z objazdowego „Obozu dla Puszczy”. Zdezorientowany wiceprezes Trybunału pytająco podpowiadał stronie skarżącej, że nie bardzo rozumie, o co ona wnioskuje, na jakiej podstawie i jaki to ma sens?! Zaznaczył, że jej nowe żądania nie są możliwe do spełnienia, bo Trybunał nie nakłada sankcji. Zniecierpliwiony ignorancją strony skarżącej, a mając wyraźny wspólny z nią cel, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sporze o Puszczę Białowieską zamiast arbitrem stał się stroną sporu. Podyktował pełnomocniczce Komisji Europejskiej podstawę prawną, z tytułu której można teoretycznie skarżyć Polskę i poprosił o złożenie wniosku o nałożenie kar okresowych na Polskę za niezastosowanie się Polski do wniosku tymczasowego o zakazie wycinki

Na nic zdały się 5-minutowe przerwy na wniosek Komisji Europejskiej na ogarnięcie rozwianych „zielonych myśli”, bo po przerwie jej przedstawiciele kontynuowali pokaz ignorancji i arogancji myląc regulamin Trybunału z Traktatem akcesyjnym. Mniejsza o paragrafy i regulamin!!! Wniosku Komisja nie złożyła na piśmie, bo po co. Orężem ataku na Polskę były donosy „zielonych”, ze zdjęciem satelitarnym, które zdaniem Komisji Europejskiej są kluczowym głosem zaniepokojonej społeczności. Brzmiało to całkiem zabawnie, bo na sali rozpraw Trybunału wraz z Ministrem było ponad 70 osób z regionu, z których ponad 30 to sami mieszkańcy powiatu hajnowskiego, często potomkowie tych osób, które puszczę sadziły i przez wiele pokoleń o nią dbały, zapewniając wysoką bioróżnorodność.

Trybunał, bezrefleksyjnie wsłuchiwał się w kolejne pokrzykiwania i nowomowę Komisji o potrzebie ustalenia, czym jest bezpieczeństwo publiczne w Puszczy Białowieskiej?! Zamiast wznieść się ponad ignorancję skarżących, chyba nieopatrznie zniżył się do ich poziomu, wpisując się w kolejny z przemyśleń z dzieła Georga Orwella [Rok 1984] „Czy nie rozumiesz, że nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia?”. Brak refleksji i przygotowania do rozsądzania przedmiotu sporu skonfundowany Wiceprezes Trybunału ujawnił jaskrawo i całkiem kompromitująco. Zadał profesorowi Szyszko pytanie, na które, pomimo całej powagi sytuacji, można było odpowiedzieć tylko tak, jak poniżej;

Trybunał: …To jak wygląda zarządzanie lasem białowieskim?
Minister: A Przewodniczący o co pyta, o Park Narodowy i rezerwaty, tylko Nadleśnictwo Białowieża czy cały obszar Puszczy Białowieskiej?
Trybunał: O cały obszar.
Minister: A, jeśli o cały, to różnie…
Dyrektor Lasów Państwowych – Pan Konrad Tomaszewski – zwrócił dodatkowo uwagę na fakt, że w Polsce obowiązek poruszania się po drogach i szlakach dotyczy tylko obszarów Parków Narodowych, a w lasach publicznych nie ma takich zakazów, wiec bezpieczeństwo publiczne nie może być ograniczane wg oczekiwań Komisji Europejskiej tylko do dróg i ścieżek. 

Pomimo absurdu zarzutów Pani Hermann, Trybunał przyjął uwagi Komisji Europejskiej i zwrócił się do strony polskiej, czy odniesie się do ich treści. I tu warto zauważyć odwagę radcy polskiego Ministra, bo bez zbędnej poprawności politycznej stwierdził jak jest: „…Wniosek powinniśmy otrzymać w formie pisemnej, abyśmy wiedzieli jak on brzmi(…) Komisja Europejska sama nie potrafiła go sformułować, i w części został sformułowany przez sam Trybunał (…), więc nie wiemy, jak brzmi ostateczny wniosek Komisji Europejskiej(…) W ogóle w tym miejscu naruszono chyba wszelkie zasady kontradyktoryjności …”

W takim momencie wypada powiedzieć, i oni chcą Polskę uczyć zarządzania lasami i ich ochrony? Przedstawiciele krajów, w których bioróżnorodność jest pojęciem mocno teoretycznym, w których lasami formalnie są winnice, gdzie z powagą uznaje się ślimaka za rybę a marchewkę za owoc, gdzie ściśle chronione w Polsce ptaki – Dubelty (Gallinago media), gdy lecą na południe Europy, są zjadane na obiad, a w Niemczech do ściśle chronionego w Europie, polskiego żubra się strzela i go zabija, jak tylko przekroczy zachodnią granicę na Odrze, bo mógłby naruszyć bezpieczeństwo publiczne…

No cóż, 11 września 2017, po stronie Trybunału Sprawiedliwości i Komisji Europejskiej próżno było szukać wymaganej powagi i profesjonalizmu. Kontradyktoryjność – prowadzenie sporu przed niezależnym, bezstronnym sądem, nie zaistniała, bo Trybunał sam stał się stroną i najwyraźniej zaakceptował podwójne standardy.

Niemal dwa tygodnie po rozprawie, Trybunał przychylił się do wniosku Ministra, aby dostarczyć Polsce dowody prezentowane przez Komisję Europejską. Czas pokaże, czy Trybunał jeszcze będzie potrafił się zachować bezstronnie i przeczyta ze zrozumieniem dowody fachowców z Polski. Niestety odnosi się nieodparte wrażenie, że Trybunał pozostaje pod wpływem czarnego PR-u przeciw Polsce, a bieżące zabiegi i przesyłana korespondencja jest jedynie teatrem dla publiczności europejskiej, bo wyrok skazujący Polskę, już od dawna jest przechowywany w „lewej” szufladzie. Wszak trwa moda na pouczanie Polski.

dr Grzegorz Chocian – Prezes Fundacji Konstruktywnej Ekologii ECOPROBONO

Grafika: Urszula Chocian

Ekologia kontra ekologizm w świetle encykliki „Laudato Si” ojca świętego Franciszka

Świat obiegła prawie sensacyjna informacja. Papież Franciszek opublikował nową encyklikę „Laudato Si”. Świat okrzyknął ją pierwszą encykliką poświęconą ekologii i stanowiskiem Watykanu w sprawie ocieplenia klimatu. Nic bardziej mylnego. Franciszek pochyla się nad kwestiami ekologii, jako kontynuator myśli  św. Franciszka z Asyżu, niemniej nie był pierwszym papieżem, który zajmował sie kwestiami „eko”.

Papież encykliką stawia ważne tezy i wywołuje poważną dyskusję zarówno z zamożnymi korporacjami, przemysłem, politykami, ale też ze środowiskami lewackimi. Niestety papieżowi brakuje konsekwencji, gdy dotyka zagadnień, których po prostu nie potrafi właściwie ocenić i zinterpretować, kiedy wkracza w kolejne obszary czysto naukowe. 

Gdzie jest „sól” tej encykliki, bo nie jest nią z pewnością apel o umiar. Wprawdzie papież Franciszek bardzo wiarygodnie okazuje umiar, już od pierwszego dnia swego pontyfikatu, niemniej apel o ograniczenie „użycia i zużycia” wcześniej już wyartykułował papież Jan Paweł II. Więc gdzie jest ta nowość myśli Franciszka? Uważam, że jest nią teza z trzeciego rozdziału encykliki pt.: „Ludzki pierwiastek kryzysu ekologicznego”, w którym bardzo mocno zabrzmiały słowa „Nie ma ekologii bez właściwej antropologii. Gdy osoba ludzka uważana jest jedynie za jakiś kolejny byt pośród innych, pochodzący jakby z gry losowej lub fizycznego determinizmu…” Natomiast w kontekście ograniczania emisji CO2 papież jest niekonsekwentny. Dlatego analizując Encyklikę „Laudato Si” mam bardzo ambiwalentne odczucia. Zadaję sobie pytanie, czy troska o słabych i wykluczonych odniesie efekt ekologiczny i stanie się zarazem sposobem na chrystianizację lewactwa, czy też wręcz przeciwnie, lewactwo przekona papieża do zasadności wprowadzenia eko-anarchii? 

Więcej w Aktualnościach gdzie zamieściłem pełny tekst analizy.

dr Grzegorz Chocian