Stanowisko Fundacji Konstruktywnej Ekologii ECOPROBONO w sprawie powołania Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry

Dnia 29 września 2025 roku przekazano Prezydentowi RP i Marszałkowi Senatu ustawę z dnia 26 września 2025 r. o utworzeniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. To pierwszy po 24 latach, nowy park narodowy, który oficjalnie, ale też politycznie ma być utworzony w Narodowe Święto Niepodległości, 11 listopada 2025 r.

Zdaniem Ministra Klimatu i Środowiska cyt.: „Granice Parku i otuliny zostały wyznaczone w takim kształcie, aby zapewnić możliwie najlepszą ochronę zasobów przyrodniczych obszaru Międzyodrza, a także umożliwić funkcjonowanie dotychczasowych użytkowników obszaru – interesariuszy”. Kluczowe dla zrozumienia tej dezinformacji i braku celowości działania Minister Klimatu i Środowiska jest fakt, iż:

  1. Ministerstwo nie wie, co ma być przedmiotem ochrony parku, bo nie posiada wiedzy jaki jest obecny stan zachowania przedmiotów ochrony i w konsekwencji jakich metod należy użyć, aby stworzenie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry cokolwiek zmieniło w dotychczasowej ochronie przyrody tego obszaru.
  2. Ministerstwo mija się z prawdą twierdząc, że powstanie parku umożliwi funkcjonowanie dotychczasowych użytkowników obszaru – interesariuszy, bo nie jest w stanie tego zapewnić na gruncie innych istniejących przepisów prawa krajowego i Unii Europejskiej.

Ad.1. Sejm uchwalił ustawę, w której na terenie Doliny Dolnej Odry park obejmie ponad 3 800 hektarów unikalnych (co jest mocno dyskusyjne) terenów Międzyodrza, w tym torfowiska, rozlewiska i siedliska ponad 200 gatunków ptaków. Tyle sukcesów politologicznych. Reszta jest niewiadomą lub czystą manipulacją, która ma niewiele wspólnego ze skuteczną ochroną środowiska.

Park narodowy zaproponowano z góry w sposób nielogiczny z punktu widzenia ekosystemów dolin rzecznych i ich funkcjonowania z góry naruszając spójność i integralność planowanej nowej formy ochrony.  Jest rozczłonkowany na 6 niespójnych fragmentów i nie tworzy logicznej całości ani w sensie biocenotycznym ani hydrologicznym. Tworzenie zdefragmentowanego parku narodowego z samego założenia jest pseudoekologiczne. To typowe działanie polityków, którzy o ochronie przyrody mają mgliste pojęcie a skupiają się na hektarach i innych statystykach gatunkowych. Ta krytyczna przesłanka pozwala postawić tezę, że tak głupio tworzony park narodowy nie musi powstać jako nowy park.
W zamian może być sposobem na obejście prawdopodobnego weta Prezydenta RP do niedorobionej ustawy i pseudoekologicznego rozporządzenia Minister Klimatu i Środowiska. Otóż wynika to z prostego faktu prawnego, na który zwrócono uwagę w dokumentach uzasadnienia ustawy o powołaniu parku narodowego oraz w „Ocenie skutków regulacji”. Zgodnie z art. 8a ust. 1 ustawy o ochronie przyrody park narodowy jest państwową osobą prawną w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 27 sierpnia 2009 r. o finansach publicznych [Dz. U. z 2024 r. poz. 1530, z późn. zm.]. Państwowe osoby prawne są tworzone w drodze odrębnej ustawy. Jednocześnie określenie granic parku narodowego oraz jego otuliny odbywa się w drodze rozporządzenia Rady Ministrów. Zatem rozczłonkowany park narodowy to raczej rodzaj przyzwyczajania opinii publicznej do absurdu, by po ewentualnym wniesieniem weta przez Prezydenta RP do takiej ustawy, poszerzyć rozporządzeniem już istniejący park narodowy. Nadaje się do tego Park Narodowy Ujścia Warty, o którym jest zaskakująco dużo w uzasadnieniu do ustawy powołującej nowy park nad Odrą. Wystarczy istniejący park powiększyć o tereny planowanego Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Czy to jest niemożliwe? Czy ktoś zarzuci takim powiększanemu parkowi narodowemu rozczłonkowanie? Przecież właśnie ten tworzony ma się składać z 6 porozrywanych fragmentów.

W związku z tym, że Minister Klimatu i Środowiska nie posiada wiedzy jaki jest obecny stan zachowania przedmiotów ochrony na 3800 hektarach oraz stan zachowania populacji zamieszkujących tam gatunków fauny i flory, nie był w stanie stworzyć planu ochrony tego parku, który jest immanentnym elementem realizacji celów ochrony w każdym parku narodowym. Dlatego zdanie z uzasadnienia powołania parku o treści: „Park narodowy tworzy się w celu zachowania różnorodności biologicznej, zasobów, tworów i składników przyrody nieożywionej i walorów krajobrazowych, przywrócenia właściwego stanu zasobów i składników przyrody oraz odtworzenia zniekształconych siedlisk przyrodniczych, siedlisk roślin, siedlisk zwierząt lub siedlisk grzybów”, brzmi jak komunikat prasowy i nie ma żadnego pokrycia w faktach naukowych. Dalsze stwierdzenia tylko to potwierdzają: „Flora roślin naczyniowych projektowanego Parku składa się z co najmniej 460 gatunków” […]  W granicach Międzyodrza stwierdzono występowanie co najmniej 6 typów siedlisk przyrodniczych wymienionych w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 13 kwietnia 2010 r. w sprawie siedlisk przyrodniczych oraz gatunków będących przedmiotem zainteresowania Wspólnoty … To oznacza, że do uzasadnienia powołania parku przyjęto nieaktualne lub bardzo mało precyzyjne dane ze Standardowych Formularzy Danych (SDF) Natura 2000. To również oznacza, że wszystkie przedmioty ochrony, które mają być objęte nowym parkiem narodowym już są chronione programem wspólnotowym Natura 2000 w ramach Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry, w którym Międzyodrze znajduje się w granicach obszaru specjalnej ochrony ptaków Dolina Dolnej Odry (PLB320003) oraz specjalnego obszaru ochrony siedlisk Dolna Odra (PLH320037), ponadto są już chronione w Polsce z tytułu istnienia choćby ustawy o ochronie przyrody.

Zatem Minister Klimatu i Środowiska powołując wraz z większością sejmową Park Narodowy Doliny Dolnej Odry nie będzie w stanie nigdy stwierdzić w jaki sposób wydanie nawet setek milionów złotych przyczynia się do jakiejkolwiek skutecznej ochrony przyrody poprzez administracyjnie stworzony nowy park. Nie będzie w stanie udowodnić, że to utworzenie parku narodowego a nie inne czynniki przyczyniły się do zmiany jakości środowiska w Dolinie Dolnej Odry i przyczyniło się bardziej do ochrony przyrody niż dotychczasowe formy w postaci Parku Krajobrazowego Dolina Dolnej Odry czy programu Natura 2000. Pomijając kwestie ekologiczne takie podejście jest rażącym marnotrawstwem środków, niegospodarnością i nie zasługuje na wsparcie.

W związku z powyższym twierdzenie ustawodawcy na wniosek Ministra Klimatu i Środowiska zawarte w dokumencie „Ocena skutków regulacji” jest poważną fikcją i wprowadzaniem w błąd opinii publicznej, bo:

  • Takie nieprofesjonalne powoływanie parku narodowego w żaden sposób nie przyczynia się przeciwdziałania skutkom ocieplania klimatu – co bez oparcia o fakty z badań w tamtym miejscu, ale politycznie wykazano,
  • Nieprawdą jest, że dzięki powołaniu parku całe społeczeństwo może korzystać z tych wartości przyrodniczych – część straci,
  • Powoływanie się na doświadczenia innych krajów tj.: Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Japonii i Australii, które są poza Unią Europejską i w konsekwencji programem Natura 2000, na podstawie którego tworzony jest nowy park to oczywista manipulacja i dezinformacja obliczona chyba na wywieranie wrażenia na osobach profesjonalnie nie związanych z ochroną środowiska,
  • Wymienione w konsultacjach społecznych organizacje ekologiczne są przeciwnikami rozwoju międzynarodowej drogi wodnej E30 według międzynarodowej konwencji AGN, co oznacza, że będą się sprzeciwiały zarówno pracom utrzymaniowym jak też rozwojowi drogi wodnej na Odrze, ale też ich działacze wypowiadają się za zamknięciem zmodernizowanej nakładami setek milionów złotych Elektrowni Dolna Odra.
  • Również z tego powodu ocena skutków regulacji stwierdzająca cyt.: „Projektowana regulacja będzie miała pozytywny wpływ na rynek pracy. W związku z utworzeniem projektowanego Parku do jego prawidłowego funkcjonowania konieczne będzie zatrudnienie pracowników. W oparciu o dane z innych parków narodowych jest planowane zatrudnienie w projektowanym Parku 50 osób”, brzmi jak ponury żart. Szykowane są zwolnienia grupowe setek pracowników z elektrowni. Pracę sukcesywnie będzie tracić branża żeglugowa po utworzeniu parku narodowego i wprowadzeniu nowych z tym związanych obostrzeń w zarządzaniu przestrzenią i inwestycjami.

Ad.2. Ministerstwo mija się z prawdą twierdząc, że powstanie parku umożliwi funkcjonowanie dotychczasowych użytkowników obszaru – interesariuszy, bo nie jest w stanie tego zapewnić na gruncie innych istniejących przepisów prawa krajowego i Unii Europejskiej. Dyskusja nad ustawą o powołaniu Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry rozwija się w kierunku stanowiącym pułapkę dla użytkowników rzeki Odry w tym: samorządów, branży żeglugowej, branży energetycznej i innych przedsiębiorców zamierzających rozwijać swe przedsięwzięcia w Parku Narodowym Doliny Dolnej Odry oraz jego otulinie.

Obecnie osią rozważań branży żeglugowej jest próba poradzenia sobie ze szkodliwą ideą nieprzemyślanego parku oraz zapisami, które należy do ustawy dodać na wzór zapisów z Europy zachodniej, by żegluga była nadal możliwa a park narodowy nie blokował jej rozwoju na podstawie dodanych zapisów w ustawie. Niestety nie na tym polega problem. Problem tkwi w przepisach krajowych i międzynarodowych, których ustawą o powołaniu parku narodowego wyłączyć się nie da a zaostrzyć – bardzo łatwo. Powołaniem parku narodowego da się przenieść na najwyższy poziom wymogi i doprowadzić do ręcznego sterowania zakazami przez dyrektora parku narodowego. Wynika to z prostego faktu, iż park narodowy zgodnie z ustawą o ochronie przyrody jest najwyższą formą ochrony w Polsce – wyższą niż rezerwat ścisły. Natomiast dyrektor parku jednoosobowo może a w zasadzie musi odmówić uzgodnienia dla działań inwestycyjnych nie tylko w samym parku, ale też w obszarze bezpośrednio lub pośrednio oddziałującym na zasoby przyrodnicze, dla których park powołano. Zgodnie z Art. 6 (3) dyrektywy siedliskowej Natura 2000: „Każdy plan lub przedsięwzięcie, które nie jest bezpośrednio związane lub konieczne do zagospodarowania terenu, ale które może na nie w istotny sposób oddziaływać, zarówno oddzielnie, jak i w połączeniu z innymi planami lub przedsięwzięciami, podlega odpowiedniej ocenie jego skutków dla danego terenu z punktu widzenia założeń jego ochrony. W świetle wniosków wynikających z tej oceny oraz bez uszczerbku dla przepisów ust. 4 właściwe władze krajowe wyrażają zgodę na ten plan lub przedsięwzięcie dopiero po upewnieniu się, że nie wpłynie on niekorzystnie na dany teren oraz w stosownych przypadkach, po uzyskaniu opinii całego społeczeństwa. Ten zapis uzyska wzmocnienie w takiej postaci, że powoływany właśnie na podstawie właśnie z Natura 2000 Park Narodowy Doliny Dolnej Odry sprawi, że w przeciwieństwie do procedur Unii Europejskiej, każde przedsięwzięcie będzie mogło zostać instrumentalnie i jednoosobowo zablokowane przez dyrektora parku narodowego jedynie powołującego się na przepisy Unii Europejskiej lub polityczne protesty „zielonych” a nie wynik procedury administracyjnej.

Jakie to mogą być przedsięwzięcia? Dla prostego przykładu można wymienić te mniej oddziałujące z tak zwanej grupy II rozporządzenia OOŚ, które obowiązkowo nie muszą przechodzić oceny oddziaływania na środowisko. Dyrektor będzie mógł je zatrzymać jednoosobowo. Listę takich przedsięwzięć określa wspomniane rozporządzenie OOŚ – Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 10 września 2019 r. w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko [Dz. U. z 2019 r. poz. 1839 ze zm.] i są to m.in.:

64) porty w rozumieniu art. 5 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej lub śródlądowe drogi wodne, o których mowa w tej ustawie, inne niż wymienione w § 2 ust. 1 pkt 33, lub infrastruktura portowa związana z tymi portami;

65) przystanie śródlądowe:

a) dla nie mniej niż 10 statków,
b) wykorzystujące linię brzegową na długości większej niż 20 m;

66) porty lub przystanie morskie w rozumieniu art. 2 pkt 2 ustawy z dnia 20 grudnia 1996 r. o portach i przystaniach morskich, inne niż wymienione w § 2 ust. 1 pkt 34, lub infrastruktura portowa związana z tymi portami;

67) budowle przeciwpowodziowe, w rozumieniu art. 16 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne, z wyłączeniem przebudowy wałów przeciwpowodziowych polegającej na doszczelnieniu korpusu wałów i ich podłoża w celu ograniczenia możliwości ich rozmycia i przerwania w czasie przechodzenia wód powodziowych, a także regulacja wód;

68) kanalizacja wód rozumiana jako zagospodarowanie wód umożliwiające ich wykorzystanie do celów żeglugowych;

69) budowle piętrzące inne niż wymienione w § 2 ust. 1 pkt 35 i 36:

a) na obszarach objętych formami ochrony przyrody, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1–5, 8 i 9 ustawy z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody, lub w otulinach form ochrony przyrody, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 1–3 tej ustawy, z wyłączeniem budowli piętrzących o wysokości piętrzenia wody mniejszej niż 1 m realizowanych na podstawie planu ochrony, planu zadań ochronnych lub zadań ochronnych ustanowionych dla danej formy ochrony przyrody,
b) jeżeli piętrzenie dotyczy cieków naturalnych, na których nie ma budowli piętrzących,
c) jeżeli w promieniu mniejszym niż 5 km na tym samym cieku lub cieku z nim połączonym znajduje się inna budowla piętrząca,
d) o wysokości piętrzenia wody nie mniejszej niż 1 m;

70) kanały w rozumieniu art. 16 pkt 21 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne;

Dlatego, o ile dzisiaj sama żegluga nie będzie zabroniona, co można uregulować odpowiednimi zapisami ustawy powołującej park narodowy, to już wszelkie prace inwestycyjne i utrzymaniowe będące przedsięwzięciami lub nie będące przedsięwzięciami a oddziałujące na przedmioty i cele parku narodowego oraz Natura 2000 – wbrew zapewnieniom niekompetentnego kierownictwa MKIŚ – będą skutecznie wstrzymywane. Przykładem takiej sytuacji był wielki protest polskich i niemieckich organizacji ekologicznych zakończony wyrokiem WSA z dnia 27 stycznia 2025 roku i stwierdzający, że: prace modernizacyjne na Odrze wykonano nielegalnie, bez właściwej decyzji środowiskowej.

Należy powiązać rozumienie tego wyroku z wcześniej zacytowanym rozporządzeniem. Otóż znając zacietrzewienie pewnych organizacji ekologicznych będą one wymagały zawsze pełnej oceny oddziaływania na środowisko i wzorem innych przedsięwzięć hydrotechnicznych jak zbiorniki retencyjne w Kotlinie Kłodzkiej czy Siarzewo na Wiśle będą je paraliżować na długie lata lub na zawsze. Pamiętajmy, że remont ostróg na Odrze zakończony wyrokiem to był najmniejszy czynnik oddziałujący na środowisko a i tego zakazywano. Czym się skończy próba kompleksowego rozwoju międzynarodowej drogi wodnej E30 potrafimy sobie wyobrazić. I będzie to tym trudniejsze im częściej na nowo powstały park narodowy będą się powoływać zagraniczne i krajowe „zielone” organizacje pozarządowe postulujące utworzenie osobowości prawnej rzeki Odry. Odtąd to nie Polska a zagraniczne trybunały będą decydować na podstawie skarg, co Polsce wolno a czego należy zakazać, bo ich zdaniem Odra tego nie lubi.

Dlatego powołanie Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry lub choćby powiększenie już istniejącego Parku Narodowego Ujścia Warty o nowy obszar Międzyodrza plasuje na najwyższym poziomie ochrony:

  • Zapisy dotyczące konieczności objęcia ochroną przedmiotów i celów, dla których Park jest powoływany chociaż nie wiadomo konkretnie jaki jest stan tej ochrony,
  • Restrykcyjne stosowanie procedury oceny oddziaływani na środowisko zgodnie z ustawą OOŚ, Dyrektywą EIA, Ramową Dyrektywą Wodną, Dyrektywą ptasią i siedliskową Natura 2000, ustawą prawo o ochronie przyrody oraz ostatnio uchwaloną przez parlament Europejski i Radę Dyrektywą DNSH (Do No Significant Harm), nie czyń poważnych szkód. Zwłaszcza ta ostatnia jest prawdziwym nowotworem uznaniowości, nie posiada narzędzi wykonawczych, ale już jest wymagana przez Komisję Europejską i jest solidnie wspierana przez międzynarodowe NGO.
  • Restrykcyjne stosowanie zasady strategicznej oceny oddziaływani na środowisko zgodnie z ustawą OOŚ oraz dyrektywą SEA pod groźbą swoistego weta dyrektora parku.

Tylko przestrzeganie wszystkich powyższych, ale też innych wykluczających się wzajemnie przepisów teoretycznie spełni wymogi „praworządności” Unii Europejskiej. Nie może ujść uwadze fakt, iż Polska w 2017 roku podpisała umowę AGN, która zobowiązuje nas do uzyskania co najmniej IV kasy żeglowności na całym przebiegu drogi wodnej E30 na Odrze oraz innych drogach tj.: E70 i E40. Zatem każda próba realizacji inwestycji hydrotechnicznych jak: budowa portów, przystani, zbiorników lateralnych alimentujących wodę, remontów wałów przeciwpowodziowych, budowa ostróg, prace pogłębiarskie na Odrze, również budowa kanalizacji i oczyszczalni ścieków, będące zawsze lub w większości przedsięwzięciami mogącymi znacząco oddziaływać na środowisko będzie wymagało przeprowadzenia pełnej procedury oceny wpływu zamierzenia inwestycyjnego na środowisko z ryzykiem zablokowania tych ważnych inicjatyw na długie lata. Procedura będzie się odbywać z udziałem społeczeństwa w tym krajowych i zagranicznych organizacji ekologicznych sprzeciwiających się rozwojowi żeglugi śródlądowej a nawet pracom utrzymaniowym.

To oznacza, że przed przystąpieniem do realizacji tych przedsięwzięć zawsze będzie wymagana nie tylko ocena oddziaływania na środowisko obarczona niekończącymi się protestami, ale od dnia powołania parku narodowego – zgoda dyrektora parku także będzie niezbędna. Dyrektor będzie mógł sprzeciwić się każdej inwestycji, ale też przedsięwzięciom takim jak port kontenerowy w Świnoujściu, jeśli ze wsparciem określonych organizacji pozarządowych uzna, że budowa i funkcjonowanie portu kontenerowego będzie negatywnie wpływać na migrujące gatunki fauny, których siedliska zlokalizowane są w nowym, powołanym po 24 latach Parku Narodowym Doliny Dolnej Odry.

Jest to zarazem jakiś sposób wyjaśnienia, dlaczego przy obowiązującym porządku prawnym oraz międzynarodowej grze o wpływy realizowanej przez niektóre tzw. organizacje ekologiczne, tworzenie parków narodowych, ale też innych form ochrony wywoływało tak liczny opór społeczny. Jest to również wyjaśnienie, dlaczego wsparcie dla inicjatywy powołania nowego parku narodowego okazywały organizacje ekologiczne z zagranicy lub krajowe, ale finansowane z zagranicy.

dr Grzegorz Chocian
Prezes Zarządu
Fundacja Konstruktywnej Ekologii ECOPROBONO

Białystok 7 października 2025 r.

Spór o puszczę białowieską w trybunale sprawiedliwości UE – to europejski wymiar ekologizmu

W dniu 11 września 2017 w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) w Luxemburgu uczestniczyłem w wysłuchaniu stron w związku z decyzją tej instytucji o nakazie wstrzymania wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Stroną skarżącą Rzeczpospolitą Polską była Komisja Europejska.

Zdaniem Komisji Europejskiej i jej doradców m in. znanego „zielonego” działacza dr Przemysława Chylareckiego z instytucji państwowej – Polskiej Akademii Nauk, Minister Środowiska i leśnicy złamali prawo tj. zakaz TSUE dotyczący wycinki drzew. Natomiast Minister Środowiska prof. Jan Szyszko konsekwentnie przypominał, że zakaz nie był bezwarunkowy i Polska go nie naruszyła, gdyż wycinane były tylko te drzewa, które zagrażały bezpieczeństwu publicznemu, a na to Trybunał zezwalał. Sprawa bezpieczeństwa nie była tylko wybiegiem formalnym. Towarzyszący polskiej delegacji Generalny Dyrektor Lasów Państwowych – Pan dr Konrad Tomaszewski przedstawił konkretną liczbę ofiar śmiertelnych w Polsce, w tym na terenie Puszczy Białowieskiej, które zginęły w lasach publicznych z powodu przewrócenia lub złamania suchych drzew.

Dotychczas w europejskim systemie sprawiedliwości Trybunał jawił mi się jako „Olimp” powagi i tejże sprawiedliwości, ponad którym może być tylko Sąd Ostateczny. Miejsce, w którym można było się spodziewać najwyższych standardów, refleksji i obiektywnej oceny dowodów. Instytucję, gdzie idąc śladem cytatu z „Roku 1984” Georgea Orwella „Wolność oznacza prawo do twierdzenia, że dwa i dwa to cztery”. Niestety, dzień 11 września 2017 roku zapisał się w historii Trybunału brzydkimi zgłoskami, które raczej można opisać innym cytatem mistrza Orwella z „Roku 1984”: „Wolność to niewola. Ignorancja to siła”. Cóż, Komisja Europejska wypełniła treścią przewidywania Orwella. Pełnomocniczka Komisji Europejskiej Pani Katarzyna Hermann wyraźnie chciała doprowadzić do ukarania Polski, wszystko jedno jak, byle w świat poszła informacja o ukaraniu złego Ministra i zbuntowanego kraju – Polski. Tymczasem to Pani Hermann nie rozumiała przedmiotu zagadnienia, podstawy prawnej i faktycznej. Nie rozumiała potrzeby powszechnego bezpieczeństwa mieszkańców Regionu Puszczy Białowieskiej. Myliła podstawowe fakty biologiczne, terminologię gatunków, ekologię ekosystemów świerkowych czy fenologię kornika drukarza. Pomijała dowody materialne strony Polskiej, nawet zobowiązania traktatowe nakazujące Polsce chronić przedmioty i cele Natura 2000 takie, jakie zostały ustanowione i wdrożone wraz z wejściem do Unii Europejskiej, a nie te, które dopiero ostatnio zrodziły się w głowach ekologistów z objazdowego „Obozu dla Puszczy”. Zdezorientowany wiceprezes Trybunału pytająco podpowiadał stronie skarżącej, że nie bardzo rozumie, o co ona wnioskuje, na jakiej podstawie i jaki to ma sens?! Zaznaczył, że jej nowe żądania nie są możliwe do spełnienia, bo Trybunał nie nakłada sankcji. Zniecierpliwiony ignorancją strony skarżącej, a mając wyraźny wspólny z nią cel, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sporze o Puszczę Białowieską zamiast arbitrem stał się stroną sporu. Podyktował pełnomocniczce Komisji Europejskiej podstawę prawną, z tytułu której można teoretycznie skarżyć Polskę i poprosił o złożenie wniosku o nałożenie kar okresowych na Polskę za niezastosowanie się Polski do wniosku tymczasowego o zakazie wycinki

Na nic zdały się 5-minutowe przerwy na wniosek Komisji Europejskiej na ogarnięcie rozwianych „zielonych myśli”, bo po przerwie jej przedstawiciele kontynuowali pokaz ignorancji i arogancji myląc regulamin Trybunału z Traktatem akcesyjnym. Mniejsza o paragrafy i regulamin!!! Wniosku Komisja nie złożyła na piśmie, bo po co. Orężem ataku na Polskę były donosy „zielonych”, ze zdjęciem satelitarnym, które zdaniem Komisji Europejskiej są kluczowym głosem zaniepokojonej społeczności. Brzmiało to całkiem zabawnie, bo na sali rozpraw Trybunału wraz z Ministrem było ponad 70 osób z regionu, z których ponad 30 to sami mieszkańcy powiatu hajnowskiego, często potomkowie tych osób, które puszczę sadziły i przez wiele pokoleń o nią dbały, zapewniając wysoką bioróżnorodność.

Trybunał, bezrefleksyjnie wsłuchiwał się w kolejne pokrzykiwania i nowomowę Komisji o potrzebie ustalenia, czym jest bezpieczeństwo publiczne w Puszczy Białowieskiej?! Zamiast wznieść się ponad ignorancję skarżących, chyba nieopatrznie zniżył się do ich poziomu, wpisując się w kolejny z przemyśleń z dzieła Georga Orwella [Rok 1984] „Czy nie rozumiesz, że nadrzędnym celem nowomowy jest zawężenie zakresu myślenia?”. Brak refleksji i przygotowania do rozsądzania przedmiotu sporu skonfundowany Wiceprezes Trybunału ujawnił jaskrawo i całkiem kompromitująco. Zadał profesorowi Szyszko pytanie, na które, pomimo całej powagi sytuacji, można było odpowiedzieć tylko tak, jak poniżej;

Trybunał: …To jak wygląda zarządzanie lasem białowieskim?
Minister: A Przewodniczący o co pyta, o Park Narodowy i rezerwaty, tylko Nadleśnictwo Białowieża czy cały obszar Puszczy Białowieskiej?
Trybunał: O cały obszar.
Minister: A, jeśli o cały, to różnie…
Dyrektor Lasów Państwowych – Pan Konrad Tomaszewski – zwrócił dodatkowo uwagę na fakt, że w Polsce obowiązek poruszania się po drogach i szlakach dotyczy tylko obszarów Parków Narodowych, a w lasach publicznych nie ma takich zakazów, wiec bezpieczeństwo publiczne nie może być ograniczane wg oczekiwań Komisji Europejskiej tylko do dróg i ścieżek. 

Pomimo absurdu zarzutów Pani Hermann, Trybunał przyjął uwagi Komisji Europejskiej i zwrócił się do strony polskiej, czy odniesie się do ich treści. I tu warto zauważyć odwagę radcy polskiego Ministra, bo bez zbędnej poprawności politycznej stwierdził jak jest: „…Wniosek powinniśmy otrzymać w formie pisemnej, abyśmy wiedzieli jak on brzmi(…) Komisja Europejska sama nie potrafiła go sformułować, i w części został sformułowany przez sam Trybunał (…), więc nie wiemy, jak brzmi ostateczny wniosek Komisji Europejskiej(…) W ogóle w tym miejscu naruszono chyba wszelkie zasady kontradyktoryjności …”

W takim momencie wypada powiedzieć, i oni chcą Polskę uczyć zarządzania lasami i ich ochrony? Przedstawiciele krajów, w których bioróżnorodność jest pojęciem mocno teoretycznym, w których lasami formalnie są winnice, gdzie z powagą uznaje się ślimaka za rybę a marchewkę za owoc, gdzie ściśle chronione w Polsce ptaki – Dubelty (Gallinago media), gdy lecą na południe Europy, są zjadane na obiad, a w Niemczech do ściśle chronionego w Europie, polskiego żubra się strzela i go zabija, jak tylko przekroczy zachodnią granicę na Odrze, bo mógłby naruszyć bezpieczeństwo publiczne…

No cóż, 11 września 2017, po stronie Trybunału Sprawiedliwości i Komisji Europejskiej próżno było szukać wymaganej powagi i profesjonalizmu. Kontradyktoryjność – prowadzenie sporu przed niezależnym, bezstronnym sądem, nie zaistniała, bo Trybunał sam stał się stroną i najwyraźniej zaakceptował podwójne standardy.

Niemal dwa tygodnie po rozprawie, Trybunał przychylił się do wniosku Ministra, aby dostarczyć Polsce dowody prezentowane przez Komisję Europejską. Czas pokaże, czy Trybunał jeszcze będzie potrafił się zachować bezstronnie i przeczyta ze zrozumieniem dowody fachowców z Polski. Niestety odnosi się nieodparte wrażenie, że Trybunał pozostaje pod wpływem czarnego PR-u przeciw Polsce, a bieżące zabiegi i przesyłana korespondencja jest jedynie teatrem dla publiczności europejskiej, bo wyrok skazujący Polskę, już od dawna jest przechowywany w „lewej” szufladzie. Wszak trwa moda na pouczanie Polski.

dr Grzegorz Chocian – Prezes Fundacji Konstruktywnej Ekologii ECOPROBONO

Grafika: Urszula Chocian

Ekologia kontra ekologizm w świetle encykliki „Laudato Si” ojca świętego Franciszka

Świat obiegła prawie sensacyjna informacja. Papież Franciszek opublikował nową encyklikę „Laudato Si”. Świat okrzyknął ją pierwszą encykliką poświęconą ekologii i stanowiskiem Watykanu w sprawie ocieplenia klimatu. Nic bardziej mylnego. Franciszek pochyla się nad kwestiami ekologii, jako kontynuator myśli  św. Franciszka z Asyżu, niemniej nie był pierwszym papieżem, który zajmował sie kwestiami „eko”.

Papież encykliką stawia ważne tezy i wywołuje poważną dyskusję zarówno z zamożnymi korporacjami, przemysłem, politykami, ale też ze środowiskami lewackimi. Niestety papieżowi brakuje konsekwencji, gdy dotyka zagadnień, których po prostu nie potrafi właściwie ocenić i zinterpretować, kiedy wkracza w kolejne obszary czysto naukowe. 

Gdzie jest „sól” tej encykliki, bo nie jest nią z pewnością apel o umiar. Wprawdzie papież Franciszek bardzo wiarygodnie okazuje umiar, już od pierwszego dnia swego pontyfikatu, niemniej apel o ograniczenie „użycia i zużycia” wcześniej już wyartykułował papież Jan Paweł II. Więc gdzie jest ta nowość myśli Franciszka? Uważam, że jest nią teza z trzeciego rozdziału encykliki pt.: „Ludzki pierwiastek kryzysu ekologicznego”, w którym bardzo mocno zabrzmiały słowa „Nie ma ekologii bez właściwej antropologii. Gdy osoba ludzka uważana jest jedynie za jakiś kolejny byt pośród innych, pochodzący jakby z gry losowej lub fizycznego determinizmu…” Natomiast w kontekście ograniczania emisji CO2 papież jest niekonsekwentny. Dlatego analizując Encyklikę „Laudato Si” mam bardzo ambiwalentne odczucia. Zadaję sobie pytanie, czy troska o słabych i wykluczonych odniesie efekt ekologiczny i stanie się zarazem sposobem na chrystianizację lewactwa, czy też wręcz przeciwnie, lewactwo przekona papieża do zasadności wprowadzenia eko-anarchii? 

Więcej w Aktualnościach gdzie zamieściłem pełny tekst analizy.

dr Grzegorz Chocian

Pakiet klimatyczny może być wdrażany z naruszeniem prawa UE

Stanowisko Fundacji Konstruktywnej Ekologii Ecoprobono w sprawie oceny skutków dla Polski propozycji KE dot. ram polityki klimatycznej i energetycznej na okres 2020-2030 r.

Polska, tak jak pozostałe kraje Unii Europejskiej jest stroną systemu prawa ustanowionego przez Ramową Konwencję Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu i Protokół z Kioto do Ramowej konwencji w sprawie zmian klimatu. Unia Europejska realizuje te zobowiązania poprzez działania poszczególnych krajów ale też własne programy i polityki. Propozycje tzw. „Ramy polityki klimatycznej na lata 2020-2030 r.” przedstawione przez Komisję Europejską z 22 stycznia 2014 r. budzą jednak kontrowersje i opór zwłaszcza w krajach takich jak Polska. Niemiej, zanim podejmie się decyzję, czy propozycje KE należy zaakceptować, czy wetować, zdaniem Fundacji Ecoprobono należy najpierw ustalić, czy spełniają one formalne wymogi stawiane dokumentom programowym przed ich przyjęciem.

Ramy polityki klimatycznej na lata 2020-2030 r. przedstawione przez Komisję Europejską z 22 stycznia 2014 r to dokument strategiczny, którego przyjęcie bądź odrzucenie przez właściwe organa Unii Europejskiej musi być poprzedzone odpowiednią procedurą konsultacji społecznych. Taka procedura wynika wprost z:

  •  Konwencji – porozumienia ONZ/EWG, które w dniu 25 czerwca 1998 roku podpisało 39 państw, w tym również Polska. Konwencja weszła w życie z dniem 30 października 2001. 
  •  Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/42/WE z dnia 27 czerwca 2001 r. w sprawie oceny wpływu niektórych planów i programów na środowisko, (SEA)
  • Dyrektywy 2003/35/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 26 maja 2003 r. przewidująca udział społeczeństwa w odniesieniu do sporządzania niektórych planów i programów w zakresie środowiska oraz zmieniająca w odniesieniu do udziału społeczeństwa i dostępu do wymiaru sprawiedliwości dyrektywy Rady 85/337/EWG i 96/61/WE

Udział społeczeństwa w procesach związanych z podejmowaniem decyzji dotyczących środowiska jest obowiązkiem każdego kraju w Unii Europejskiej, wymaganym przez międzynarodowe przepisy prawne, a także prawo krajowe. Przy czym Komisja Europejska jako twórca dokumentu o charakterze wspólnotowym winien zapewnić państwom członkowskim dane umożliwiające właściwe przeprowadzenie procedury konsultacji społecznych.

W związku z brakiem przedstawienia przez Komisję Europejską skutków ekonomicznych i społecznych  „Ram polityki klimatycznej na lata 2020-2030 r.” wywieranych na poszczególne kraje członkowskie, należy stwierdzić, że procedura konsultacji społecznych naruszyła istotne elementy Dyrektywy 2003/35/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 26 maja 2003 r. przewidującej udział społeczeństwa w odniesieniu do sporządzania niektórych planów i programów w zakresie środowiska oraz zmieniająca w odniesieniu do udziału społeczeństwa i dostępu do wymiaru sprawiedliwości dyrektywy Rady 85/337/EWG i 96/61/WE.

  • Naruszono Art. 2 ust 2 Dyrektywy, gdyż nie zapewniono krajom członkowskim wczesnej i skutecznej możliwości uczestnictwa w przygotowywaniu i modyfikowaniu lub rewidowaniu żądanych planów albo programów poprzez brak dostarczenia szczegółowych skutków ekonomicznych i społecznych wywieranych przez Ramy polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030
  • Naruszono Art 3 ust 4 pkt 6 zmienionej Dyrektywy Dyrektywy 2003/35/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 26 maja 2003 r. przewidującej udział społeczeństwa, gdyż nie dano „zainteresowanej społeczności” prawa by przewidziano rozsądne ramy czasowe dla różnych faz, dające wystarczającą ilość czasu dla poinformowania społeczeństwa oraz zainteresowanej społeczności, aby przygotowały i skutecznie uczestniczyły w podejmowaniu decyzji dotyczących środowiska
  • W związku z przygotowywaniem dopiero teraz szczegółowych wyliczeń co do skutków wywieranych przez  Ramy polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030 r. nie można uznać, że strategiczna ocena oddziaływania na środowisko tego dokumentu, realizowana według wytycznych Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2001/42/WE z dnia 27 czerwca 2001 r. w sprawie oceny wpływu niektórych planów i programów na środowisko, (SEA) została zakończona

Podejmowanie  przez Radę Europejską decyzji w sprawie Ramy polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030 przed zakończeniem procedury Strategicznej Oceny Oddziaływania na środowisko narusza tym samym ducha Konwencji ONZ/EKG z 25 czerwca 1998 r. z Arthus, w zakresie w jakim przewiduje ona poprzez Dyrektywę 2003/35/WE dostęp do informacji, udziale społeczeństwa w podejmowaniu decyzji. Takie postępowanie narusza bowiem zasady:

  • aby prawo wspólnotowe właściwie analizowało znaczący wpływ na środowisko, podobnie jak na zdrowie i ogólne dobro obywateli Unii Europejskiej.
  • aby udział społeczeństwa w podejmowaniu decyzji umożliwiał społeczeństwu wyrażenie, a decydentom branie pod uwagę opinii i trosk, które mogą mieć związek z tymi decyzjami,
  • przejrzystości procesu podejmowania decyzji oraz wkładu w publiczną świadomość w zakresie kwestii dotyczących środowiska w sytuacji procedowania jednego z najważniejszych dokumentów dla przyszłości gospodarek krajów członkowskich Unii Europejskiej 
  • odpowiedzi, czy istnieje poparcie zainteresowanej społeczności dla podejmowanych decyzji.

Zapewnienie samego udziału społeczeństwa dotyczącego planów i programów odnoszących się do środowiska w myśl Artykuł 7 Konwencji z Aarhus nie przesądza o właściwym przeprowadzeniu tego udziału, skoro konsultacjom poddawano niepełne dokumenty, ba dokumenty nie zawierające kluczowych danych dla właściwego podejmowania decyzji. Tym samym nie można stwierdzić, że w trakcie procedury SEA, społeczeństwa wiedziały, co w istocie akceptują, a reprezentanci państw członkowskich tworzących Radę Europejską wiedzieli na co się decydują i jakie skutki ekonomiczne i społeczne wywoła w ich krajach podjęta przez nich decyzja. Decyzje podejmowane przy tak niepełnym zasobie danych będą rażącym naruszeniem prawa wspólnotowego i konwencji międzynarodowych, ale po pierwsze logiki i interesu obywateli Unii Europejskiej.

 W związku z powyższym należy stwierdzić, że procedura strategicznej oceny oddziaływania na środowisko Ram polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030 r. z 22 stycznia 2014 r. nie została zakończona, dlatego dokument nie może podlegać jakimkolwiek głosowaniom: czy formalnym, czy politycznym przez Radę Europejską. Tym samym debatowanie nad zasadnością poparcia czy wetowania tego dokumentu jest przedwczesne, gdyż dokument „Ramy polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030 r”. z dnia 22 stycznia 2014 nie spełnia podstawowych wymogów dopuszczenia go pod jakiekolwiek głosowania z uwagi na brak zakończenia procedury strategicznej oceny oddziaływania zapisów tego dokumentu na środowisko.

W związku z powyższym Polska nie powinna w ogóle wypowiadać się w sprawie tego dokumentu w inny sposób niż taki, iż najpierw należy zakończyć procedurę przewidzianą w Dyrektywie SEA w oparciu o wszystkie dane w przedmiotowej sprawie. W tym celu, w trybie przewidzianym przez przywołane Dyrektywy oraz inne obowiązujące przepisy należy w pierwszej kolejności uzyskać od Komisji Europejskiej jej wyliczenia w sprawie skutków wywieranych przez „Ramy polityki klimatycznej i energetycznej 2020-2030 r.” na każdy z krajów członkowskich, następnie przedłożyć polskie wyliczenia i polskie stanowisko w tej sprawie, a następnie żądać, aby polskie stanowisko było oficjalnym elementem procedury SEA na poziomie Komisji Europejskiej. Obecne podejście Unii Europejskiej do sprawy polityki klimatycznej i energetycznej nie jest eko-logiczne. 

dr Grzegorz Chocian – Prezes Fundacji

W ochronie środowiska zaczyna chodzić o kasę

Wypowiedź Prezesa Fundacji Ecoprobono Grzegorza Chociana dla Rynku Infrastruktury. W ochronie środowiska zaczyna chodzić o kasę.

Odnoszę wrażenie, że dzisiejsza decyzja daje sygnał, iż w ochronie środowiska chodzi przede wszystkim o kasę, stąd też pojawia się człowiek, który zna się na zarządzaniu finansami bardziej niż na kwestiach środowiskowych – mówi w rozmowie z portalem „RynekInfrastruktury.pl” prezes Fundacji Konstruktywnej Ekologii Ecoprobono, dr Grzegorz Chocian.

Całość artykułu czytaj: https://www.rynekinfrastruktury.pl/artykul/50/1/chocian-w-ochronie-srodowiska-zaczyna-chodzic-o-kase.html

Udział fundacji w przygotowaniu białej księgi polskiej infrastruktury

Stowarzyszenie Inicjatywa dla Infrastruktury przygotowało Białą księgę polskiej infrastruktury. Dokument został opublikowany w ramach Kongresu Infrastruktury Polskiej, który odbył się 17 X 2013 r.

Biała Księga Problemów Polskiej Infrastruktury opisuje i przedstawia problemy pojawiające się w relacjach na linii administracja publiczna, jako zamawiający, a wykonawcami, w trakcie realizacji inwestycji infrastrukturalnych w różnych sektorach w kontekście nowej perspektywy. Pokazuje obecny system prawny, jego wady i braki.

Fundacja Ecoprobono brała udział w przygotowaniu Białej Księgi polskiej infrastruktury opracowując rozdział 7. Bariery związane z ochroną środowiska. Zapraszamy Państwa do lektury dokumentu, a szczególnie kwestii problemów środowiskowych w rozwoju infrastruktury.

Pobierz dokument w pdf – Biała księga polskiej infrastruktury – https://www.inicjatywadlainfrastruktury.pl/pliki/IDI_Biala_Ksiega.pdf